wtorek, 22 października 2013

{ Rozdział 8 }

Rozdział dla Stokroki i Patty ♥



Obudziłam się w środku nocy, dochodziła 3 w nocy, nie mogłam po prostu zasnąć. Ciągle myślałam o Jacku, o jego wspaniałych włosach, cudownych oczach, o jego ustach, o całym nim. To było silniejsze ode mnie, po prostu nie mogłam przestać o nim myśleć, zawsze kiedy go widziałam czułam motylki w brzuchu, czułam jakbym się unosiła do góry. Uszczęśliwiał mnie tak bardzo, nawet nie jestem w stanie powiedzieć jak bardzo jestem teraz szczęśliwa. Czuje, że to jest ten jedyny, przy którym zawsze będę budzić się rano i zasypiać w nocy. Podniosłam delikatnie głowę i spojrzałam na niego. On tak słodko wyglądał kiedy spał, jak niewinny aniołek. Przybliżyłam się delikatnie do niego, po czym pocałowałam go w policzek, przybliżyłam się jeszcze bardziej i pocałowałam go w nosek a następnie w usta. Nie wiedziałam czy on czuł to co ja robię, ale uśmiechał się wiec to chyba był dobry znak, że czuje to co ja robię. I oczywiście wnioskuje, że mu się to podobało bo w końcu uwielbiał się do mnie lepić. Jack obrócił się w moją stronę po czym delikatnie otworzył oczy. Błyskawicznie zaczęłam mu się przyglądać.
- Kimmy, czemu nie śpisz ?- Powiedział bardzo cichym, śpiącym głosem. Wiem, obudziłam go, ale chyba moje słodkie całusy chyba mu nie przeszkadzały.
- Nie mogę spać.
- Czemu ?
- Ciągle myślę o Tobie, to może dlatego.
- Też ciągle o Tobie myślę kochanie i to się nigdy nie zmieni. Zawsze będę o Tobie myślał bo jesteś oczkiem w mojej głowie. - To co powiedział było naprawdę słodkie. I teraz Wam coś powiem, Jack jest po prostu wspaniały i niech mi tylko ktoś powie, że nie jest a nie wiem co zrobię. jestem mega szczęściarą bo mam najcudowniejszego chłopaka na świecie, żadna małpa mi go nie zabierze bo uduszę żywcem. Pocałowałam go delikatnie w usta jednak zdawało by się, że był jeszcze bardzo śpiący a tu proszę, już na czułości mu się zachciało, ale sama tego potrzebowałam, po prostu potrzebowałam jego bliskości. Jack błyskawicznie oddał mu pocałunek, oddawałam każdy jego pocałunek. Nasze pocałunki były pełnie miłości, namiętności, szczęścia. Oboje potrzebowaliśmy tego, potrzebowaliśmy swojej bliskości. Po 10 minutach naszych czułości oboje położyliśmy się i próbowaliśmy zasnąć.

Dochodziła 11, przebudziłam się i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na zegarek. Przerażona spojrzałam na Jacka i zaczęłam go szturchać aby się obudził, ale to oczywiście nic to nie dało dlatego postanowiłam sięgnąć po radykalnie środki czyli szybko zrzuciłam go z łóżka. Chłopak popatrzył na mnie dziwnie a ja spojrzałam na niego z przerażeniem w oczach.
- Jack, ubieraj się. Spóźniliśmy się do szkoły ! - Jak oparzona wstałam z łóżka i zaczęłam przeglądać rzeczy w szafie, nagle usłyszałam śmiech właściwie to ten śmiech był bardzo, ale to bardzo znajomy. Hmm. ciekawe kto to mógł być ? Ah tak, pan, który leży kilka kroków ode mnie. Podeszłam do niego i spojrzałam na niego z góry, ten jednak natomiast zaczął się jeszcze mocniej śmiać i tarzać po podłodze.
- Jack, można wiedzieć z czego Ty się tak śmiejesz ?
- Kim.. hahahaa.. Dzisiaj jest sobota. - Odpowiedział i zaczął się jeszcze głośniej śmiać. No faktycznie, dzisiaj sobota. Jaka ja zacofana jestem, naprawdę. Tylko co w tym było śmiesznego ? Pochyliłam się nad nim i spojrzałam na niego.
- No i co w tym śmiesznego ?
- Hahahha jak Ty panikowałaś, prawie dom do góry nogami przewróciłaś hahaha.
- Oj tam..
- A jak pędem do szafy pobiegłaś. Szkoda, że tego nie nagrałem. Miałbym pamiątkę na całe życie. - No i teraz wszystko stało się jasne. Rada na przyszłość, którą sobie zapamiętam - zawsze sprawdzaj dzień tygodnia ! Odwróciłam się na pięcie i poszłam w stronę łazienki. Z takiego punktu widzenia wyglądało to jakbym strzeliła focha i tak faktycznie było, ale to taki foch na 5 minut, góra 10. Tak łatwo mu nie odpuszczę, niech się męczy. Jack zapukał do drzwi.
- Idź sobie debilu !
- No Kimmy, to było na żarty.
- Powiedziałam coś.. Idź sobie !! - I chyba Jack to zrobił bo przestał pukać dlatego postanowiłam swobodnie wyjść, ale musiałam się upewnić czy go nie ma czy nadal tu jest. Otworzyłam delikatnie drzwi i wychyliłam się przez nie, zaczęłam się rozglądać czy sobie poszedł. Wydawało się, że jest czysto dlatego swobodnie wyszłam z łazienki, ale chyba było błędem bo Jack złapał mnie od tyłu i mocno trzymał.
- Mam cię kochanie. - Szybko obrócił mnie w swoją stronę i spojrzał na mnie, nadal mnie mocno trzymał.
- Puścisz mnie ?
- Jak powiesz, że przestaniesz się fochać i że mnie kochasz.
- Nie focham się i bardzo cię kocham. - Jack momentalnie się uśmiechnął i pocałował mnie w usta, oddałam błyskawicznie jego pocałunek i znowu zajęliśmy się sobą. Oderwaliśmy się od siebie dopiero po 20 minutach, widać jak bardzo działam na Jacka, ale on działa tak samo i dobrze o tym wie.
Postanowiliśmy, że dzień spędzimy w dojo bo dawno tam nie byliśmy a potem znowu zajmiemy się sobą. Zawsze zajmujemy się sobą, w każde popołudnie, w każdy poranek czyli w skrócie mówiąc cały dzień i całą noc, ale oboje kochaliśmy swoje towarzystwo, tak było od zawsze i chyba już tak zostanie.
Pobiegłam szybko do łazienki, ogarnęłam się. Ubrałam się w spodenki, bluzkę i trampki i byłam gotowa. Nie miałam ochoty się stroić bo nie było nawet takiej potrzeby chociaż muszę przyznać, kocham się stroić. Zamknęłam dom i oboje ruszyliśmy w stronę dojo, Jack splótł nasze dłonie, uśmiechnęłam się, on również. Nagle zobaczyliśmy jakiś bus, którym zespoły jeżdżą na koncerty. Oboje z Jackiem zaczęliśmy się zastanawiam kto to. Nagle z tego busu ktoś wyszedł. Był to wysoki chłopak z czarnymi włosami które przypominały irokeza, miał mocno czarny makijaż, był ubrany na czarno, nawet paznokcie miał na czarno oraz szczupła dziewczyna o blond włosach z różowo-czarnymi pasemkami, była ubrana w czarną bluzkę i różowe szorty. Również miała mocny makijaż, czarne paznokcie, jej strój prawie cały był w czarnym kolorze.
- Bill ?! - Zapytał Jack.
- Jack ?! - Zapytał nieznajomy mi chłopak. Oboje przybili sobie żółwiki i oboje się przytulili. Czyli się znali, może byli przyjaciółmi ? Kto wie. Patrzyłam na Jacka tak trochę dziwnie bo nic mi nie wspominał o swoich wcześniejszych kumplach.
- Nie wierze.. Co tu robisz ? - Zapytał Jack, podeszłam do niego delikatnie i złapałam go delikatnie za rękę.
- Koncertujemy z Alex i zespołem.
- Fajnie cię widzieć.
- Ciebie też, nic się nie zmieniłeś.
- No i wzajemnie stary. Ooo właśnie. Bill to moja dziewczyna Kim, Kim poznaj mojego dawnego przyjaciela Billa i jego dziewczynę Alex- Chłopak wyciągnął dłoń, uścisnęłam ją, dziewczyna również wyciągnęła dłoń i też ją uścisnęłam. Nie znałam jej za dobrze, ale wydawała się naprawdę fajna, tak samo on.
- Miło mi - Odpowiedziała Alex.
- Mi też. - Odpowiedziałam.
Jack zaczął rozmawiać z Billem, Alex rozmawiała z nimi a ja się czułam tak jakby na boku ale może to uczucie minie.



Jest ! W końcu dodałam ! Miał być o wiele, wiele krótszy, ale coś mnie natchnęło do pisania. No.. to już 8 rozdział na tym blogu, na razie dobry początek. Myślę, że akcja dopiero się będzie rozkręcać, nie wiecie na co Evelyyn stać, wiele mam asów w rękawie. :D Mam nadzieje, ze Wam się spodoba ten rozdział, taki dziwny trochę wyszedł, ale nie jest najgorszy bo pisałam jeszcze gorsze. 
Następny postaram się dodać w piątek, ale nie obiecuje.  ;>
I jak Stokrotka, podoba się niespodzianka ? :D To dopiero początek tej niespodzianki. :D
Piszcie co myślicie na temat tego rozdziału bo jestem ciekawa Waszej opinii. :D
A i mam prośbę, odwiedzajcie bloga Stoktorki { klik } Jestem w tym opowiadaniu ja więc mam nadzieje, że będziecie odwiedzać. :D

No to do następnego ;) x
Trzymajcie się. :)

Evelyyn. ♥

poniedziałek, 14 października 2013

{ Rozdział 7 }

Rozdział dedykuje wszystkim, którzy czytają te bzdury. ;)
Matko, wczoraj dodałam 6, dzisiaj 7. coś ze mną nie tak ...


Kiedy usłyszałam jego słowa " jestem twoją własnością " poczułam to przyjemnie ciepło, poczułam motylki w brzuchu, nie mogłam nawet wyrazić co teraz czułam. Byłam naprawdę dla niego ważna. Teraz to wiedziałam, wiedziałam już wcześniej, że jestem ważna, ale nie miałam pojęcia, że aż tak bardzo. Teraz miałam pewność, że on nie jest taki jak inny, że jest sobą, że jest tym samym Jackiem, którego kochałam wcześniej i nigdy się nie zmieni. Teraz już doskonale wiedziałam, że jest tym jedynym z którym chcę układać sobie przyszłość. Ale mogę się założyć, że zaraz wszystko coś się spieprzy bo tak było zawsze. Było cudownie i szczęśliwie a zaraz wszystko się spieprzyło. Ale mam nadzieje, że tak nie będzie bo nie mam zamiaru go stracić. Nie wiem co bym sobie zrobiła jakbym go straciła, przecież to on nadaje sens mojemu życiu. Co ja wygaduje, on jest moim życiem, to dzięki niemu rano budzę się z uśmiechem na ustach.
Ciągle się do niego przytulałam, nie miałam nawet najmniejszej ochoty wypuścić go z moich drobniutkich rąk. Czułam jego oddech na mojej szyi, po prostu mówiąc.. oboje z nas nie chciało się chciało, aby tą chwilę ktoś przerwał. Siedzieliśmy na kanapie wtulając się w siebie jednocześnie. Lecz jednak po chwili przestałam go przytulać, usiadłam mu na kolanach owijając swoje nogi wokół jego brzucha, swoje ręce zawinęłam wokół jego szyi natomiast ręce Jacka znajdowały się na mojej tali. Zaczęłam patrzeć w jego oczy, widziałam w nich radość, szczęście czyli to co chciałam w nich zobaczyć. 
- No to... na co Kimmy ma ochotę ? - Zapytał Jack posyłając mi szeroki uśmiech. Jaki on ma cudowny uśmiech, ja po prostu się zakochałam w każdej części jego ciała. Był wprost idealny a co najważniejsze był tylko mój, tylko i wyłącznie mój. 
- A na co Jackie ma ochotę ? - Odpowiedziałam mu tym samym.
- Szczerze ? To mam ochotę na horror.
- Serio Jack, serio ?
- Tak serio, Kim.
- Czy Ty chcesz abym ja tu z poduszką latała ?
- Taaaaaaak, bardzo chcę to zobaczyć. - Specjalnie przedłużył samogłoski, czyli to oznaczało jedno.. zaczynamy poważną dyskusję. 
- Jack, nie żartuj.
- Ale ja nie żartuje kochanie.
- No to zaraz w łeb dostaniesz.
- Dlaczego niby ?
- Bo robisz to specjalnie.
- Nie prawda.
- Prawda.
- Nie prawda. - I tak zaczęliśmy się kłócić no i trzeba powiedzieć trochę nam to zajęło ale to już u nas typowe, zaczynamy tak nasze dyskusje a potem wkracza Jack i wszystko kończy się dobrze. Trzeba przyznać, był mistrzem w kończeniu naszych kłótni, zawsze mnie uciszał w bardzo przyjemny sposób. Jednak pogodziliśmy się bez niezawodnego sposobu Jacka, zgodziłam się obejrzeć ten horror jednak on wiedział, że boje się horrorów i dobrze wiedział, że tak czy inaczej dostanie w łeb poduszką. Jack włączył telewizor i zaczęliśmy oglądać, szybko się w niego wtuliłam i oboje zaczęliśmy oglądać. Sama jestem zdziwiona bo nawet nie krzyknęłam ani razu, byłam z siebie dumna.. aż do teraz kiedy na ekranie pojawiły się potwory, zaczęłam piszczeć i chować się pod silnym ramieniem Jacka.
- Już sobie poszły ?
- Taaak kochanie, już poszły. Nie masz się czego bać. - Ponownie wtuliłam się w Jacka jednak po chwili położyłam się na niego i zaczęłam go całować po nosku. Uwielbiałam to robić, na dodatek lubiłam go jeszcze pstrykać w nosek, według mnie to tak słodko wyglądało i jeszcze ten moment kiedy się przy tym uśmiechał - bezcenne. Ogółem to on był słodki, wprost idealny, ale o tym już wspominałam. Żaden inny nie byłby mu w stanie dorównać, jest najlepszy i nikt nie mógł by mi go zastąpić. Po prostu sobie tego nie wyobrażam, nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić, że byłby ktoś lepszy od Jacka Brewera. Nie realne to jest, ale za marzenia nie karają. Przestaliśmy oglądać ten horror, który tak bardzo mój Jackie chciał obejrzeć bo wydawało mi się, że miał ciekawsze zajęcia do roboty a tym zajęciem byłam ja. Znowu zajęliśmy się sobą, cieszyliśmy się tym, ciągle się przytulaliśmy, śmialiśmy, całowaliśmy czyli tak jak być powinno. I to robiliśmy przez 3 godziny, wiem trochę dużo, ale Jacka jest strasznie trudno oderwać ode mnie. Wiem, szczera bardzo jestem, ale taka jest prawda. On jest uzależniony ode mnie a ja od niego.
Kiedy skończyliśmy zajmować się sobą, poszliśmy do mojego pokoju, położyliśmy się do łóżka. Wtuliłam się w jego, delikatnie pocałowałam go w policzek i uśmiechnęłam się zasypiając na jego klatce piersiowej.



Rozdział jest bez sensu... serio.. 
Nie wiem czemu, ale ten rozdział dziwnie mi się pisało.. Naprawdę nie wiem dlaczego, ale pewnie to zauważycie bo jest trochę inny niż poprzedni. Coś ze mną nie tak.. wczoraj dodałam rozdział i dzisiaj dodaje, nie podobne do mnie. ;o Dobraaa. na pewno się cieszycie, że dałam, albo i nie. :D
Dziękuję za ponad 43,000 wejść !!!!!! JESTEŚCIE WIELKIE !!! <3
Kochaaam Was !! ♥♥♥ I mam nadzieje, że Wy mnie tez. : 3333
Następnyyy... wkrótcee < 3

Trzymka. xx

Evelyyn. ♥

niedziela, 13 października 2013

{ Rozdział 6 }

Nie wiem co we mnie wstąpiło bo... dodaje tu rozdział : ooo 



Razem z Jackiem siedzieliśmy w kuchni, chłopak ciągle szperał po półkach a ja patrzyłam na niego zdziwiona. I nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł. Jack uwielbia kiedy obrzuca go się mąką, oczywiście wyczuliście sarkazm. Chciałam go po prostu wkurzyć żeby go potem przeprosić i mocno przytulić. Kochałam to robić, po prostu to kochałam. Uwielbiałam ten moment kiedy mnie obejmował i przytulał do siebie. Czułam wtedy motylki w brzuchu i czułam jakbym się unosiła w powietrzu. Szybko wyciągnęłam mąkę z szafki no i zaczęłam działać.
- Jack, kochanie. - Jack szybko się obrócił a ja wysypałam całą zawartość mąki na niego. Zaczęłam się śmiać jak opętana, chłopak natomiast zaczął strzepywać mąkę z siebie.
- Ohh Kimmy, Kimmy.
- Tak kochanie ?
- Będziesz miała kłopoty. - Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam, ale to było do przewidzenia. Wiedziałam, że Jack będzie chciał zemsty, jestem tylko ciekawa co on wymyśli. Chłopak otworzył lodówkę i wyciągnął z niej mleko i ruszył w moją stronę.
- Nieee, idź sobie. - Zaczęłam uciekać na górę a Jack pobiegł i zaczęliśmy się ganiać jak małe dzieci. Zaczęłam się śmiać jednocześnie staram się biec coraz szybciej bo Jack mnie doganiał. Szybko wybiegłam na taras, no i już wiedziałam jak mam go załatwić. Szybko stanęłam przed basenem i odwróciłam się w stronę Jacka, który właśnie dobiegł.
- Tu jesteś. Szukałem Cię.
- Hmmm aż tak tęskniłeś ?
- Bardzo. - Chłopak zaczął do mnie pochodzić, nadal w ręku trzymał mleko. On dobrze wiedział, że mnie nie obleje bo Kim Crawford go załatwi. Jack stanął na przeciwko mnie już miał na mnie wylać zawartość kartonu kiedy nagle wrzuciłam go do wody. Znowu zaczęłam się śmiać, prawie tarzałam się po kafelkach, ale zdążyłam się opanować. Ale zaczęłam się trochę martwić, Jack długo nie wychodził z wody. Byłam przerażona, szybko podeszłam bliżej krawędzi basenu, już miałam tam wskakiwać kiedy nagle ktoś złapał mnie za nogę. Wiadomo, nie umiałam utrzymać równowagi i wpadłam. Wynurzyłam się i zobaczyłam Jacka, całego i zdrowego Jack.
- Jack, debilu. Wystraszyłeś mnie. - Podpłynęłam bliżej krawędzi i wyszłam z wody. Jack również wyszedł, usiadłam na fotelu i spojrzałam na niego. Jack usiadł obok mnie i również mi się przyglądał.
- Przepraszam.. - Odparł cichym głosem po czym przytulił mnie do siebie, szybko owinęłam swoje nogi wokół jego brzucha i zaczęłam się do niego przytulać. Dobrze wiedział o tym, że go łatwo nie wypuszczę, ale chyba sam lubił się do mnie przytulać, ostatnio robił to bardzo często, ale mi to wcale nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie, chciałam więcej i więcej i więcej. Jack zaczął mnie przytulać mocniej do siebie, uśmiechnęłam się i również zaczęłam go przytulać mocniej.
- Kocham Cię - Wyszeptał Jack i pocałował mnie w bark.
- Ja Ciebie Też. - Również wyszeptałam. Nie chciałam aby mnie teraz puścił, chciałam tak siedzieć w tulona w niego do końca życia. Ale ciągle zadawałam sobie pytanie.. Czy to właśnie to on jest tym jedynym ? A może jego " Kocham Cię " nie jest szczerze ? Cholernie się bałam tego, że on mnie oszukuje, ale miałam nadzieje, że on tego nie robi. Wiedział, że jest dla mnie wszystkim, że go kocham. Doskonale również wiedział, że jestem wrażliwa, że łatwo mnie zranić, dobrze o tym wiedział, ale może się mylę. Może on faktycznie czuje to samo co ja do niego, może on naprawdę mnie kocha. Bo tak naprawdę większość facetów mówi to słowo tylko po to aby uwieść dziewczynę, zaciągnąć ją do łóżka a potem zostawić. Nie chciałam aby mnie tak potraktował, po prostu tego nie chciałam, ale ja mu wierzę, wierzę w każde jego słowo i wierzyłam w to, że on mnie nigdy nie oszuka.
- Kimmy, chodź do środka, zimno się robi.
- Nie wypuścisz mnie ?
- Oczywiście, że nie. - Jack wstał nadal trzymając mnie w swoich ramionach i oboje weszliśmy do domu. jack zaczął iść w stronę kanapy po czym usiadł na niej i zaczął mi się przyglądać.
- Jack ... ?
- Tak ?
- Obiecaj mi coś..
- Co takiego ?
- Obiecaj, że nigdy mnie nie opuścisz.. - Powiedziałam to bardzo cichym a nawet płaczliwym głosem. Nie chciałam go stracić bo to właśnie on był sensem mojego życia. Myślałam, że się nie rozkleję, ale jednak się myliłam. W oczach stanęły mi łzy i chyba Jack to zauważył.
- Obiecuje... - Wyszeptał i mocno mnie przytulił.
- Boje się tego, że Cię stracę...
- Nie stracisz mnie.. A wiesz dlaczego ?
- Dlaczego ?
- Bo jestem tylko Twoją własnością.




Sama nie wiem dlaczego piszę tu rozdział skoro ten blog miał przejść do historii, ale coś mnie podkusiło aby tu coś napisać więc. 
Rozdział jest taki nawet w miarę. Mam nadzieje, że się spodoba. 
Podsumowując .. ten blog chyba nie zostanie usunięty :)
Nie wiem czy się cieszycie czy może nie cieszycie. ;) 
Nastepny .. .hmm.. nie mam pojęcia.

Byyeee ! xxx

Evelyyn. ♥