czwartek, 15 sierpnia 2013

{ Rozdział 3 }

Rozdział dedykuje Kasi Kocha Leo i AleXandry ♥


- Jerry, Ty serio myślisz, że to jest dobry pomysł ? 
- Stary, a czego tu się bać ? Przecież to nasze przyjaciółki, na pewno nas wpuszczą. - Odparł Martinez.
- Szczerze.. to co Ciebie tak ciągnie na ten ich wieczorek ? 
- Chcę zobaczyć jak bawią się dziewczyny. Whooo ! - Krzyknął Martinez.
- Dobra, jak tam sobie chcesz.
- To jak ? Wchodzisz w to ?
- Niech Ci będzie, ale uprzedzałem cię. - odparł Jack po czym razem z Jerrym przybili sobie piątki. 
Tymczasem razem z Grace zmierzałam do swojego domu, musiałam zabrać rzeczy do spania i takie tam. Nawet szybko nam to poszło bo urobiłyśmy się z tym w niecałe 10 minut. Szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę jej domu, zapowiada się naprawdę fajny wieczór, na pewno nie będziemy się nudziły. Po paru minutach doszłyśmy do jej domu, odłożyłam swoje rzeczy na bok i poszłam jej pomóc przygotowywać to co będzie nam potrzebne. Zawsze na naszych wieczorkach malowałyśmy sobie twarz z zamkniętymi oczami, robiłyśmy sobie maseczki, bitwy na poduszki wiec naprawdę będzie ubaw. Przygotowanie tego wszystkiego zajęło nam gdzieś 30 minut, zrobiłyśmy maseczki i inne tego typu rzeczy. Kiedy weszłam do salonu razem z Grace otworzyłyśmy buzie ze zdziwienia. Na kanapie siedzieli... Jack i Jerry. Tylko jak oni tu weszli ? Jak ?
- Co Wy tu robicie ? - Zapytała zszokowana Grace.
- Nie widać ? Siedzimy sobie. Tak między nami.. Grace, masz bardzo wygodne fotele. - Palnął Jerry.
- Można wiedzieć co Was tu sprowadza ? - Zapytałam łagodnie.
- Jerry bardzo chciał Was zobaczyć.
- Serio Jerry, serio ? - Zapytałam.
- No.. chciałem Wam dotrzymać towarzystwa.. nie można ?
- No można..
- Super.. to co robimy ? - Zapytał podekscytowany Jerry. Byłam strasznie zdziwiona ich wizytą, wogule nie spodziewałam się ich tutaj ale skoro już przyszli to szkoda ich wyrzucać, zabawimy się.
- Miałyśmy właśnie nakładać sobie z Kim maseczki. Może chcecie dołączyć. - Zapytała moja przyjaciółka. Co ona planuje zrobić ? Sama zadawałam sobie ciągle to pytanie, ale widać, że chce wprowadzić chłopaków w świat maseczek wiec może być ciekawie. Jerry usiadł na kanapie, koło niego usiadła Grace i zaczęła mu smarować maseczkę na twarzy, widać było, że jest zachwycony. Jack patrzył na niego śmiejąc się, ja wręcz nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Skoro oboje tu przyszli to oboje muszą skorzystać z naszych usług. Wzięłam miskę z maseczką i ruszyłam w stronę Jacka. Chłopak błyskawicznie zaczął się cofać.
- Chodź tu. - Zaczęłam się śmiać, on pewnie myśli, że ucieknie przed Kim Crawford. Jeśli tak myśli to jest w wielkim błędzie. Jack zaczął biegać po całym domu a ja jak głupia biegałam za nim z maseczką w rekach. jednak po 5 minutach dorwałam go i przyprowadziłam do salonu, szatyn nie mógł powstrzymać się od śmiechu tak samo jak ja. Kiedy weszliśmy do salonu zobaczyliśmy Jerrego, który siedzi z ogórkami na oczach i maską na twarzy.
- Jerry ? Co Ty masz na oczach ? - Zapytał Jack.
- Nie widać ? Ogórki. Stary, musimy częściej tu wpadać. - Odparł Jerry. On zdaje sobie sprawę z tego, że siedzi z maseczka i ogórkami na twarzy ? On serio musi być nieogarnięty, ale takiego Jerrrego wszyscy kochają.
- Jack, chodź. Zostawmy ich samych.- Wyszeptałam do niego po czym delikatnie chwyciłam go za ręke i udałam się do drugiego pokoju.
- Naprawdę, nie kumam Jerrego.
- Ja też nie, ale może on chce w ten sposób zaimponować Grace. - Odparł Jack przyglądając mi się.
- Ona mu się podoba ?
- Tak, szaleje za nią tylko boi się jej to powiedzieć.
- Ona też na niego leci.
- Serio ?
- Tak, mówiła mi. Musimy ich jakoś połączyć. - Odparłam pełna zadowolenia. Cieszyłam się bo oni mają się ku sobie co dobrze wróży. Szybkim krokiem ruszyłam do Grace, bo przecież miałyśmy spędzać razem wieczór. Bawiłyśmy się świetnie, Jerry cały czas się wygłupiał, ale to jest właśnie nasz Jerry. Zabawny, z poczuciem humoru, starający się popisać.
Dochodziła północ, razem z Grace zmyłyśmy maseczki, Jerry również. Wszyscy usiedliśmy na kanapie, postanowiliśmy obejrzeć jakiś horror. W strasznych momentach tuliłam się Jacka który przytulał mnie mocno. Kiedy to robił czułam się po prostu cudownie, czułam jeszcze zapach jego perfum, uwielbiałam je po prostu. Zaczęłam się robić śpiąca, moje oczy momentalnie się zamknęły, oparłam swoją głowę o jego ramię po czym zasnęłam.



Inaczej wyobrażałam sobie ten rozdział, ale trudno.. wyszedł jaki wyszedł. Naprawdę, bardzo przepraszam, że nie dodawałam, ale nie umiałam się skupić, zmobilizować, ale w końcu mi się udało. Kasia wprost nie mogła się doczekać tego rozdziału dlatego starałam się go napisać. 
Jeśli zastanawiacie się kiedy tutaj będzie Kick to trochę poczekacie, trochę to potrwa bo nie zamierzam ich szybko łączyć, to będzie powolny proces więc nie zabijcie mnie. :D
Nie mam pojęcia kiedy będzie nastepny, postaram się dodać jak najszybciej. ;)

Trzymka. 
Evelyyn. ♥

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

{ Rozdział 2 }



Szybkim krokiem dotarłyśmy z Grace do łazienki, stanęłam przed lusterkiem i zaczęłam poprawiać włosy.
- Nie masz przypadkiem suszarki ? - Zapytałam śmiejąc się.
- Wiesz... nigdy nie wiadomo co kryje moja wielka torba. - Grace również się zaśmiała i zaczęła szperać w swojej torbie. Po kilku minutach wyciągnęła średnią, podręczną suszarkę do włosów i szybko mi ją podała. Podłączyłam ją do gniazdka, włączyłam ją i zaczęłam suszyć sobie włosy. Nagle usłyszałyśmy czyjeś kroki. Obie się lekko przestraszyłyśmy, szybko wyłączyłam suszarkę, odłączyłam ją i oddałam Grace. Byłam bardzo ciekawa kto to mógł być, chwyciłam swoją torbę i ostrożnie zaczęłam kierować się w stronę drzwi. Wychyliłam się delikatnie, Grace razem ze mną, zaczęłyśmy się rozglądać. Nikogo nie zauważyłyśmy więc wyszłyśmy z łazienki co było wielkim błędem bo zauważyłyśmy Jacka i Jerrego z butelkami wody. Zaczęłyśmy się cofać, oni natomiast podchodzili coraz bliżej. Po chwili byłyśmy oparte do ściany a oni podeszli do nas jeszcze bliżej, Grace zaczęła piszczeć jednocześnie śmiejąc się. Jack odkręcił butelkę i wylał całą zawartość na mnie, zaczęłam piszczeć. Jack zaczął się śmiać, Jerry również, ale nie na długo bo Grace zaczęła go gonić. Ja zamierzałam zrobić to samo z Jackiem. 
- Wiesz o tym, że zaraz dostaniesz prawda ? - Zaczęłam się śmiać i teraz to ja podchodziłam coraz bliżej niego. Chłopak tylko się uśmiechnął i obrócił się w drugą stronę i zaczął uciekać. Szybko pobiegłam za nim śmiejąc się przy tym. I właśnie takiego Jacka mi brakowało. Ciągle próbuje zrobić z siebie casanovę i chyba mu to wychodzi na szóstkę tylko ja nie wiem czemu on to robi. Nie musi udawać maczo aby podobać się dziewczynom, i tak już wszystkie na niego lecą, każda chce go mieć. Oczywiście, jestem jedyną, która się w nim nie zabujała, no może nie jestem jedyna bo przecież jeszcze Grace, która ma chrapkę na Jerrego. Szczerze mówiąc to prześlicznie by razem wyglądali. Wracając do moich spraw... szczerze mówiąc to chyba oszukuje samą siebie. Można tak powiedzieć, że mam chrapkę na Jacka Brewera, ale przecież mu tego nie powiem a poza tym nie chce niszczyć naszej przyjaźni, nie chce mieć znowu złamanego serca, chcę wreszcie poczuć co to prawdziwe szczęście i prawdziwa miłość ale czy Jack jest tym jedynym ? Czy on czuje to samo co ja do niego ? Szczerze.. to ja nie wiem, nie będę na siłę się starać bo wiem jaki jest. Co tydzień ma nową dziewczynę. Muszę choć na chwile przestać o nim myśleć.
Po dłuższym czasie w końcu go złapałam, oboje nie umieliśmy utrzymać równowagi i po pewnym czasie wylądowałam na nim, spojrzeliśmy na siebie, spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy i po prostu zatonęłam. Miał takie pięknie czekoladowe oczy, mogłabym godzinami w nie patrzeć. Miałam taką wielką ochotę go pocałować, tak bardzo tego pragnęłam, ale musiałam się opanować. To tylko MÓJ PRZYJACIEL i nikt więcej. Posłałam mu szybko pogodny uśmiech po czym się z niego podniosłam. Musze przyznać, że wygodny to on jest. Jack uśmiechnął się w moją stronę, patrzył na mnie tymi swoimi boskimi oczami, myślałam, że oszaleje, ale się jakoś powstrzymałam.
- No Kimmy, muszę przyznać, że szybka jesteś. - Chwila.. on mnie nazwał Kimmy ? Czy ja się nie przesłyszałam ? Ah no tak, pewnie znowu zaczyna te swoje zaloty.
- Dopiero teraz się o tym dowiedziałeś ? - Zaśmiałam się, szybko spojrzałam na zegarek. Dochodziła 17:00 czyli to oznaczało, ze zaraz kończy się nasza koza. Jerry jest pewnie smutny z tego powodu bo przecież będzie musiał opuścić swój klub, jak znam życie jutro znowu tu trafi bo przecież to Jerry. Szybkim krokiem ruszyliśmy do sali w której odbywała się koza. Nasza kochana nauczycielka już tam na nas czekała, pewnie się za nami stęskniła, przecież nie widziała nas tyle czasu. :)
- Możecie iść do domu. - Powiedziała spokojnym głosem i wyszła z sali. Po chwili razem z Grace i Jackiem wyszłam z sali, zastanawiałam się gdzie podziewa się Jerry. Ah no tak, musi się pożegnać ze swoim klubem, to pewnie dla niego ciężkie, ale da radę. Przecież jutro tu wróci więc czemu tak przeżywa.
- Jack, idź po niego. - Odparłam zwracając się do niego. Ten jak na zawołanie poszedł po naszego ukochanego Jerrego i wszyscy ruszyliśmy do dojo na trening. Pewnie już wszyscy tam na nas czekają. Po kilku minutach dotarliśmy we wskazane miejsce i miałam rację.. wszyscy już tam czekali.
- Nareszcie. - Krzyknął zadowolony Rudy. - Idźcie się przebrać, zaraz zaczynamy. - Dodał po chwili. Ja natomiast szybko poszłam się przebrać, Grace poszła razem ze mną. Nie zajęło nam to zbytnio dużo czasu. Spryskałyśmy się jeszcze naszymi ulubionymi perfumami które pachniały wanilią, truskawką i konwalią.
- Kim.. - Zaczęła Grace.
- Tak ?
- Chciałabyś dzisiaj u mnie zostać na noc ?
- No pewnie, że tak. - Uśmiechnęłam się w jej stronę pogodnie. Uwielbiałam spędzać z nią czas, zawsze potrafiła mi poprawić humor. Po naszej rozmowie szybko wyszłyśmy z szatni i zaczęłyśmy trenować z chłopakami. Po 2 godzinach treningu poszłam się przebrać i wyszłam z Grace. W dojo zostali tylko Jack i Jerry.
- Stary, wiem co będziemy robić dziś wieczorem. - Odparł dumny Martinez.
- Co znowu wymyśliłeś. ?
- Wkręcamy się na noc do Grace. - Jerry uśmiechnął się cwaniacko a Jack zaczął się śmiać.
- Ty myślisz, że one nas tam wpuszczą ? - Zapytał Jack nadal się śmiejąc.
- Nie muszą wpuszczać, sami wejdziemy.



W końcu napisałam ten drugi rozdział. Przepraszam, że tak długo nie było. Naprawde, było ciężko, ale się zmotywowałam. Nie uwierzycie, ale od dłuższego czasu się jaram bo Olivia zauważyła mnie na twitterze. :D Nie mogę w to uwierzyć, ale dosyć gadania o mnie. Rozdział jest beznadziejnie nudny od razu mówię. W następnym rozdziale ubawicie się po uszy bo wymyśliłam coś naprawdę zajebistego xd Więcej nie powiem. :D
Chciałam bardzo mocno podziękować AleXandrze za przepiękny szablon. <3 
Jeszcze raz dziękuję. :*
Nie wiem kiedy napisze następny. Pozostaje czekanie. 
Trzymka. :D 

Evelyyn. ♥